niestety musze przyznac, ze spodziewalem sie czegos wiecej po tym filmie. data produkcji wyraznie wskazuje na glowna przyczyne jego powstania: minelo 30 lat od ukazania sie jednego z najwazniejszych albumow muzycznych, genialnego kolazu, mieszaniny jazzu i rocka, jednego z niewatpliwych prekursorow muzyki techno (:P), albumu niezwykle progresywnego, spojnego w tresci i w formie. widz dostaje prosty dokument (w koncu realizowany w serii, nie jako oddzielny obraz), wcale niezly, dla rozpoczynajacych 'przygode' z muzyka, nie tylko ta tworzona przez zespol pink floyd, z pewnoscia bardzo wartosciowy. poznajemy historie kazdego utworu (nie zauwazylem tylko 'any colour you like :P), gdzies w tle pojawia sie postac syda barretta, przez caly czas towarzysza nam dzwieki 'ciemnej strony ksiezyca' (szczegolnie spodobalo mi sie archiwalne wykonanie na zywo 'on the run' - chyba najlepsze jakie dotad slyszalem), ogolnie wszystko jest bardzo ladnie zakomponowane, calosc miesci sie pomiedzy 'speak to me' a 'eclipse', co jest oczywiscie wielka zaleta, gdyz eksperymenty z kolejnoscia utworow moglyby zabic odbior muzyki przez mlodszych sluchaczy. wlasciwie jedynym powaznym mankamentem jest to, ze zagorzali fani floydow uslysza tu niewiele nowych faktow (i legend :)), ale w koncu nie z mysla o nich powstal ten film. ja, poniewaz z ta muzyka (z 'ciemna strona' w szczegolnosci) mam stycznosc juz ladnych pare lat, daje mu mocna osemke. kto nie slyszal niech zobaczy :)