Recenzja filmu

Metallica: Some Kind of Monster (2004)
Joe Berlinger
Bruce Sinofsky
James Hetfield
Lars Ulrich

Ludzka twarz bogów

W czasach, gdy w telewizji króluje Ozzy Osbourne - jako podstarzały Książę Ciemności w kapciach i do tego ścierający kocie i psie kupy z dywanów, nakręcenie kolejnego dokumentu o tym, jak
W czasach, gdy w telewizji króluje Ozzy Osbourne - jako podstarzały Książę Ciemności w kapciach i do tego ścierający kocie i psie kupy z dywanów, nakręcenie kolejnego dokumentu o tym, jak powstaje rockowa płyta, mija się z celem. Do takiego samego wniosku doszli Joe Berlinger i Bruce Sinofsky, którzy realizując obraz "Metallica: Some Kind of Monster" zrzucili z piedestału bogów ostrej muzyki i ukazali ich ludzką twarz. Zgodnie z oryginalnym zamierzeniem, Berlinger i Sinofsky zostali wynajęci przez wytwórnię Elektra Records do nakręcenia regularnego dokumentu o nagrywaniu pierwszego studyjnego dzieła Metallici od albumów "Load" (1996) i "Re-Load" (1997). Ślady tej inicjatywy widać w kompozycji filmu, w którym nie zabrakło archiwalnych materiałów, zdjęć z koncertów kapeli oraz obserwacji "od kuchni" przemysłu muzycznego. Jednak trudno okiełznać monstrum, za jakie uważana jest Metallica i włożyć je w standardowe ramy. Zatem to, co jest tak naprawdę cenne w tym obrazie, zawiera się w analizie wzajemnych relacjach członków zespołu. Grupa powstała w 1981 roku i w następnych 20 latach sprzedała miliony płyt, zyskując status megagwiazdy heavy metalu. Gdy w 2001 roku Berlinger i Sinofsky wchodzą do akcji, band stoi na granicy rozpadu. Właśnie odszedł wieloletni basista Jason Newsted, a pozostali muzycy ledwie ze sobą wytrzymują. Dokument ukazuje Metallicę jako patologiczną rodzinę, w której wokalista James Hetfield pełni rolę nadużywającego alkoholu ojca, perkusista Lars Ulrich - miewającej napady szału mamusi, a gitarzysta Kirk Hammett - dziecka, który ze spokojem stara się wszystkich pogodzić. W takich okolicznościach rodzina udaje się na zbiorową terapię, której przewodzi Phil Towle. To dzięki jego ingerencji wyznania członków Metallici nie brzmią fałszywie, a film nie przyjmuje formy sentymentalnej psychodramy. W pamięci wielu fanów kapeli z całą pewnością zostaną sceny, w których Hetfield opowiada o swoim życiu po przejściu odwyku czy wyznanie w więzieniu w San Quentin, pełna goryczy rozmowa Ulricha z byłym członkiem Metallici - gitarzystą Davem Mustainem, czy w końcu urocze obrazki artystów z ich dziećmi. Wbrew pozorom, ten obraz nie jest przeznaczony tylko dla fanów rockowej legendy, którzy z całą pewnością śledzą kulisy powstawania każdej kolejnej płyty i zdają sobie sprawę ze słabości swoich idoli. To film dla tych wszystkich, którzy zapomnieli, że gwiazdy sportu, filmu, muzyki, generalnie wszyscy ludzie sławni, trafiający na okładki prasy brukowej i na ekrany telewizorów, są normalnymi ludźmi, borykającymi się z takimi samymi problemami, jak my.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kinowa premiera dokumentu <a href="http://metallica.some.kind.of.monster.filmweb.pl/"... czytaj więcej
Marcin Kamiński
"We got the metal madness, When our fans start screaming, its right, well alright, When we start to rock,... czytaj więcej
Marcin Kamiński

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones